Francja, dzięki swojemu centralnemu położeniu geograficznemu w Europie i rozległej sieci infrastruktury, jest niezbędną potęgą logistyczną dla kontynentu. Transport towarów, będący prawdziwym kręgosłupem jej gospodarki, to złożony i multimodalny system oparty na trzech głównych filarach: sieci drogowej, jednej z najgęstszych w Europie; kolei, o dużej zasięgu, ale niewykorzystanej w zakresie przewozów towarowych; oraz sieci rzecznej, która łączy kluczowe porty, takie jak Hawr i Marsylia, z sercem kontynentu. Ta różnorodność powinna być jej największą siłą, ale w praktyce staje ona przed rozdrożem wyzwań, które wystawiają na próbę jej odporność i zrównoważony rozwój.
Pierwszym i najbardziej widocznym dylematem jest przytłaczająca zależność od transportu drogowego, który pochłania około 85% przewozów lądowych. Hegemonia ciężarówek generuje niezrównoważoną presję na sieć drogową, powodując chroniczne zatłoczenie na kluczowych korytarzach, takich jak te wokół Paryża, Lyonu czy Lille. Ponadto ten model, intensywny w emisje CO2, koliduje frontalnie z ambitnymi celami środowiskowymi kraju i Unii Europejskiej, tworząc stałe napięcie między natychmiastową efektywnością logistyczną a naglącą potrzebą transformacji ekologicznej.
Wobec tego transport kolejowy wydaje się logicznym rozwiązaniem, ale sam znajduje się w ślepym zaułku. Mimo posiadania sieci wysokich prędkości i dobrej infrastruktury, “kolej towarowa” obsługuje jedynie skromny procent całości, około 10%. Powody są głębokie: sieć priorytetowo traktująca szybkie połączenia pasażerskie, wysokie koszty operacyjne i chroniczny brak inwestycji w połączenia poprzeczne i terminale przeładunkowe, co utrudnia efektywne i konkurencyjne kosztowo oraz czasowo usługi door-to-door.
Kwestia środowiskowa jest niewątpliwie dylematem przekrojowym, który przenika wszystkie inne. Presja regulacyjna, z podatkami od emisji dwutlenku węgla i przyszłym zakazem sprzedaży ciężarówek z silnikami wysokoprężnymi, wymusza rewolucję technologiczną w kierunku ciężarówek elektrycznych i wodorowych, rozwiązań wciąż w fazie rozwoju i o prohibitwnie wysokich kosztach dla wielu MŚP transportowych. Ta transformacja, konieczna, ale kosztowna, grozi uduszeniem sektora złożonego z licznych firm rodzinnych działających na bardzo niskich marżach.
Do tych wyzwań strukturalnych dochodzą nawracające napięcia społeczne. Sektor transportowy jest historycznie wrażliwy na ruchy protestacyjne, o czym świadczą blokady dróg przez kierowców ciężarówek w odpowiedzi na wzrost cen paliw lub w obronie swoich warunków pracy. Te mobilizacje, które mogą sparaliżować kraj w ciągu kilku godzin, ukazują wrażliwość łańcucha dostaw, który jest w wysokim stopniu zależny od dróg, które można zablokować kilkoma zaparkowanymi ciężarówkami. To surowe przypomnienie siły przetargowej tego środowiska i kruchości systemu.
Biurokracja i fragmentacja regulacyjna, zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim, stanowią kolejną przeszkodę. Różnice w przepisach, dopuszczalnych masach i wymiarach ciężarówek między krajami oraz złożoność administracyjna na granicach – nawet po Brexicie, który skomplikował przepływy z Wielką Brytanią – spowalniają tranzyt i dodają dodatkowe koszty. W jednolitym rynku utrzymywanie się tych niewidzialnych barier jest obciążeniem dla konkurencyjności francuskich firm.
Podsumowując, system transportu towarowego we Francji żegluje po wzburzonych wodach, uwięziony między bezwładem wiekowego modelu zdominowanego przez drogi a pilną potrzebą ewolucji w kierunku multimodalnej, zdigitalizowanej i zielonej logistyki. Jego przyszłość zależy od zdolności kolejnych rządów, firm i partnerów społecznych do odblokowania potencjału kolei i dróg wodnych, zarządzania sprawiedliwą transformacją energetyczną i zabezpieczenia łańcuchów dostaw przed konfliktami społecznymi. Wyzwaniem jest nie tylko utrzymanie arterii handlowych Francji otwartych, ale ich reinwencja na potrzeby XXI wieku.
Have any thoughts?
Share your reaction or leave a quick response — we’d love to hear what you think!